Jak na razie mam bardzo dużo chusty a bardzo mało wiedzy w głowie. Jakieś 400 oczek na drutach robi swoje i przerobienie tego cuda trochę trwa :)
Do rzeczy!
Na drutach mam chustę Haruni, nazwałam ją Liquid Gold, sami zresztą zobaczcie:
Uwielbiam ten kolor, miodowo-żółto-pomarańczowo-złoty, będzie poprawiał mi humor w deszczowe dni i będzie pasował do ciemnozielonego płaszcza. W słońcu prezentuje się tak:
Nie muszę dodawać, że to moja pierwsza chusta w życiu? Z pewnością nie ostatnia - zbyt przyjemnie się ją robi, nie mam monotonni, a efekt jest szybko widoczny.
Ale bądźmy realistami - nie da się robić tylko jednego modelu na raz. Moja druga robota jest bardziej wymagająca i nie wiem jak o mnie świadczy - bo czy normalny człowiek biorąc się za pierwszy w życiu sweter kombinował by go sam, bez wzoru, a tylko z bardzo niejasną wizją jak ma wyglądać? Wizja zresztą dość świeża, ba sweter zaczynał jako spódnica, a był przez chwilę nawet kandydatem na komin!
Celtyckie warkocze, jak ich nie uwielbiać?
Jeszcze detal, pochwalę się plisą, dwa razy prułam zanim wreszcie przestała się marszczyć...
I tyle na razie, szukam jeszcze ładnej włóczki i wzoru na mitenki dla przyjaciółki na urodziny. Tylko kiedy ja się będę uczyć?