1. "Zdrowa kuchnia" Gordona Ramsay'a jest niefajna. Chociaż pewnie to niechęć do autora przesłania mi walory przepisów, bo nie cierpię chamstwa. Patrzę na zdjęcia z jego sztucznie uśmiechniętą mordą i aż się wzdrygam. Warto nabrać dystansu?
A nawet kilka. Znaczy się, schowałam je gdzieś, gdzie miały być bezpieczne. I są... Ostało się tylko 1.25, którym choćbym nie wiem jak chciała nie nawlekę części oczek mojego Abalone.
Fioletowy będzie, z Kotka nieszczęsnego, mechacącego się tak że aż chce się płakać, ale pierwsze śliwki robaczywki - a to mój pierwszy duży projekt!
Ten blog musiał kiedyś powstać, i traf chciał, że zdarzyło się to właśnie dzisiaj. Czego się będzie można po nim spodziewać? To blog, po jakimś czasie zaczyna żyć własnym życiem. Może się rozleniwi, i zaśnie snem zimowym (szczęściarz, że mu wolno!), może rozbestwi się jak dziki zwierz, może będzie grzeczny i miły (chociaż nie, no sorry, nie jestem córką premiera) - jedno jest pewne: ziarenko zostało zasiane.
Niech się rozrasta miejsce na rozmaitości.
Dlaczego to wszystko? Skąd pomysł na ten szalony ekshibicjonizm? Bo jak nie zapiszę, to zapomnę, i wszystko odejdzie.